Miało być na bogato - czapka, otulacz szyjny, otulacze nożne... ale że cały dzień dzisiaj dzisiałam, czyli bardziej konkretnie - łaziłam z M. po lesie - i normy nie wyrobiłam, pokażę czapkę jeno, bo pewnie nie możecie się doczekać ;)
Początki pokazywałam w poprzednim poście i trochę ęsiłam pęsiłam na smętne kolory Jawoll Magic Dégradé - już mi przeszło :) Nie do końca mi się podoba ta kawa z mlekiem, którą czapka się zaczyna, ale im więcej na nią patrzę tym mniej wiem, o co mi właściwie chodzi. Na tło dobrałam do niej skarpetkową Regię 4-ply w kolorze naturalnym.
Nigdy wcześniej nie robiłam takich wzorów, a kusiło mnie od dawna. Od kiedy wytachałam spod choinki prezent w postaci książki "Nordic Knitting Traditions" Susan Anderson-Freed codziennie wypatrywałam sobie na niej oczy. Czapki straszliwie mi się spodobały, berety też są piękne, chociaż fason już mniej mi odpowiada, dalej idą dopasowane do nich rękawiczki i podkolanówki lub getry.
Ja zaczęłam od Jeanne's Sunburst Hat, która w oryginale wyglądała tak:
Początki pokazywałam w poprzednim poście i trochę ęsiłam pęsiłam na smętne kolory Jawoll Magic Dégradé - już mi przeszło :) Nie do końca mi się podoba ta kawa z mlekiem, którą czapka się zaczyna, ale im więcej na nią patrzę tym mniej wiem, o co mi właściwie chodzi. Na tło dobrałam do niej skarpetkową Regię 4-ply w kolorze naturalnym.
Nigdy wcześniej nie robiłam takich wzorów, a kusiło mnie od dawna. Od kiedy wytachałam spod choinki prezent w postaci książki "Nordic Knitting Traditions" Susan Anderson-Freed codziennie wypatrywałam sobie na niej oczy. Czapki straszliwie mi się spodobały, berety też są piękne, chociaż fason już mniej mi odpowiada, dalej idą dopasowane do nich rękawiczki i podkolanówki lub getry.
Ja zaczęłam od Jeanne's Sunburst Hat, która w oryginale wyglądała tak:
Dzierganie nordyckich wzorów z taka instrukcją to sama przyjemność, trochę jak układanie puzzli :) Jedyna trudność to nabrać wprawy na tyle, żeby dzianina była równomiernie napięta, no i okiełznać jakoś te dwie nitki. Nie próbowałam nawet dziergać na dwie ręce, co jest podobno najbardziej efektywna metodą. Ja obie nitki trzymam równolegle po lewej stronie i może nie jest to najwygodniejsze, ale właściwie przeszkadzało mi tylko w ściągaczu przy robieniu na przemian lewych i prawych oczek.
Oryginalna czapka wydawała mi się za wysoka, więc postanowiłam skrócić ściągasz i użyć cieńszych drutów - zamiast 2.75 dziergałam na 2.5. Podwójny błąd. Czapka wyszła za płytka i leżałaby lepiej, gdybym zrobiła ją na grubszych drutach. Jak widać trochę ciągnie po uszach...
Następną, a raczej "następne", bo już połknęłam nordyckiego bakcyla, zrobię bardziej obszerne i spróbuję wykombinować coś z linią wzdłuż której składa się ściągacz. Według wzoru należy zrobić jeden rząd lewymi w głównym kolorze, ale w kolejnym rzędzie nie wygląda to zbyt estetycznie...
Poza tymi tradycyjnymi "ale" jestem nią zachwycona i co chwilę oglądam ją z każdej strony, najfajniej chyba wygląda od dekielka:
Kiedyś na Ravelry natknęłam się na grupę o wdzięcznej nazwie "Show me your back side", w której można się pochwalić lewą stroną swojej dzianiny :) No to prrroszę:
I to tyle na dzisiaj, albo nie... jeszcze jedno zdjęcie ze spaceru, tym razem bez czapki, bo ma być widać las, a właściwie bukową katedrę w Forêt de Soignes. W rzeczywistości jest dużo piękniej, bardziej majestatycznie...
To ja wracam do skarpet... Do zobaczenia się z Państwem za dni kilka :)